Napisane po grecku dzieło Filostrata to opis 65 malowideł sztalugowych, które składały się na dobraną ze znawstwem kolekcję jakiegoś możnego mieszkańca Neapolu. Opisy koncentrują się na temacie każdego dzieła, a w komentarzach autor odwołuje się do wcześniejszej literatury, historii, religii i mitologii greckiej albo też korzysta z ówczesnego stanu wiedzy w zakresie różnych dyscyplin naukowych i umiejętności technicznych. Poszczególne ekfrazy (opisy) mają charakter erudycyjny, ale również dramatyczny: to żywe, trójwymiarowe sceny – widać na nich nie tylko postaci i przyrodę, tam toczy się akcja, jest ruch, prowadzi się rozmowy, wrażenia docierają do wszystkich zmysłów.
Filostrat odczytuje stan psychiczny bohaterów sceny, ich uczucia, charakter, myśli i zamiary. Dlatego też dzieło Filostrata Starszego stanowi bezcenne źródło wiedzy o tablicowym malarstwie późnego antyku, które się nie zachowało, choć z innych literackich tekstów wiemy, że pięknem wielokrotnie przewyższało malarstwo ścienne (freski), a to przecież częściowo znamy z Pompejów, Herkulanum czy grobowców. Obrazy inspirowały wielkich mistrzów Renesansu (m.in. samego Leonarda da Vinci); studiował je dokładnie i był nimi zauroczony Johann Wolfgang von Goethe. W wieku XVI przełożono dzieło na język francuski, a potem także na niemiecki (parokrotnie), angielski, włoski, węgierski i hiszpański.
Przekład niniejszy jest pierwszym tłumaczeniem polskim "Obrazów" Filostrata Starszego, a tekst ozdobi 65 przepięknych siedemnastowiecznych francuskich miedziorytów, odtwarzających opisy autora.
Profesor Ewa Skwara o Serii „Biblioteka Antyczna”. Mowa wygłoszona na spotkaniu z cyklu „Salon Wydawców”
|
Muzo, opiewaj męża, który choć bez zbroi
jako bohater dzisiaj tu przed nami stoi.
Oto, co wiedza, mądrość i co talent znaczy –
„Obrazy” Filostrata On nam przetłumaczył! |
5 |
Z tej okazji zebrały się znane persony;
jedni odziani w togi, drudzy w himationy.
Przybył Homer z Hezjodem, Longos z Witruwiuszem,
Posejdippos, Filodem wraz z Apulejuszem,
Poliajnos i Cezar, Ammian z Cyceronem, |
10 |
Plaut i Arystofanes też idą w tę stronę.
A za tłumem poetów, których już wydano
w serii u Prószyńskiego, rzeszą nieprzebraną
ciągną inni autorzy, łudzeni marzeniem,
że też w tym Wydawnictwie znajdą zrozumienie. |
15 |
Jest więc Plutarch, Sofokles razem z Petroniuszem,
Ksenofont z Ajschinesem oraz z Terencjuszem.
Przyszli podziwiać dzieło Księdza Profesora,
złożyć Mu gratulacje, ścisnąć rękę oraz
przy okazji zobaczyć, jak to dziś należy |
20 |
tłumaczyć i wydawać, gdyż każdy z nich wierzy,
że i jego produkcja znajdzie tu uznanie
i do serii antycznej wkrótce się dostanie.
Sofokles chciwie słucha Arystofanesa:
„Co też mnie podkusiło, by mój druk przyspieszać! |
25 |
Teraz serię wydają w coraz lepszej szacie.
Dzisiaj to już nie tylko, że przypisy macie
u dołu każdej strony, ale Filostrata
wydali z obrazkami. No cóż, moja strata”.
Plaut na to: „Mój kolega niestety ma rację. |
30 |
Do moich sztuk włączyli wprawdzie ilustracje,
ale na samym końcu, a dziś marzy mi się,
żeby tak jak w „Obrazach” były przy opisie”.
Większość zatem orzekła, że zwlekając, może
doczekać się wydania w skórze i w kolorze. |
35 |
„Nie wstyd wam tak narzekać” – to głos Terencjusza –
„Jak wam się nie podoba, nikt nie będzie zmuszać.
Jeśli nie chcecie, trudno, ale wiedzieć trzeba,
że ta seria niedługo zastąpi nam Loeba.
Prószyński jest jak August – skupia ludzi pióra, |
40 |
stara się, by odżyła antyczna kultura.
A może jeszcze sprawi, że tak jak Horacy
każdy tłumacz dostanie własny dom do pracy?”.
Plaut na to: „Masz prywatny interes na oku,
że tak chwalisz. Chcesz wydać dzieła w przyszłym roku”. |
45 |
Oburzył się Terencjusz: „Tylko tutaj ciebie
przez labirynt Ariadna swą nicią powiedzie!”.
Tu wtrącił się Ksenofont, który stanął blisko:
„By nie było pomyłki, podaj nam nazwisko!”.
Terencjusz się roześmiał: „Tu pomyłka? Żadna! |
50 |
Wszak jeden jest Prószyński i jedna Ariadna!
„Przez "u" zwykłe czy z kreską?” „No, wiesz! Nie bądź gburem!”
"Zwykły" promuje blachy! Ten z kreską – kulturę!”
Plaut westchnął: „Ta Ariadna, to umie zadręczyć!
Tłumacz u niej haruje, cierpi, płacze, jęczy…”. |
55 |
„Ale popatrz – rzekł Cezar – jak pięknie wydany
jest ten tom Filostrata”. Plaut na to: „Kochany,
to jest przecież zasługa całej rzeszy osób,
wszystkie je tu wymienić to nawet nie sposób.
Dzięki Maryli Bryndzie z sekcji Starych Druków |
60 |
ilustracje „Obrazów” trafiły do druku.
A zgodę dał Jagiełło – chwała Mu na wieki”.
„Król Władysław?” „Nie, Michał, lecz król… Biblioteki”.
Zaś Aneta Osipiak sto razy bez mała
łamała nad tym ręce, kiedy tekst łamała. |
65 |
Lecz to jeszcze nie koniec, bo potem głęboko
w tekst Justyna Mańkowska zapuszczała oko,
by znaleźć wszystkie błędy. Nie jednej Ariadnie
dzisiaj za Filostrata dziękować wypadnie.
A czy Rafał Grupiński ręki nie przyłożył |
70 |
do tego, by przez serię świat antyczny ożył?
Daje swobodę twórcom i jedno, co każe,
to uczciwie wypłacać im ich apanaże.
A jak cierpi, gdy suma idzie do wysłania,
zrozumie ten, kto także jak on jest z Poznania”. |
75 |
Tymczasem weszła postać, co była zagadką.
Więc Cyceron rzekł do niej: „Zdarza mi się rzadko,
że nie zdołam rozpoznać kolegi po piórze.
Też w kolejce do druku? Oj, poczekasz dłużej!”.
Postać z uśmiechem rzekła: „Przestań już się głowić. |
80 |
Przyszedłem tylko po to, aby tłumaczowi
serdecznie podziękować. Jestem Filostratem”.
„Ale z jakim numerkiem?” „Podaj jakąś datę,
byśmy mogli ustalić, bo to nie są żarty,
czy jesteś pierwszy, drugi, bo pewnie nie czwarty?” |
85 |
Gdy tak zewsząd go każdy do zwierzeń przymusza,
Filostrat rzekł: „To sekret – mój i Remigiusza”.
A między przyjaciółmi sekret to rzecz święta.
Jakże mógłbym go zdradzić. Ja przecież pamiętam,
ile Jemu zawdzięczam. Bo tłumacz z autora |
90 |
może zrobić geniusza, a może – potwora.
Więc jeśli chcecie myśleć o sobie bez troski,
proście, by was tłumaczył Remigiusz Popowski. |