![]() |
Paweł Zuchniewicz |
Papieskie cuda
Dokumentalna i w wielu momentach poruszająca oraz piękna opowieść o świętości największego Polaka XX wieku to temat przewodni wydanej przez warszawską oficynę Prószyński i S-ka książki Pawła Zuchniewicza. Sprawa cudów, gdy mowa o Janie Pawle II, nie jest oczywiście tematem prostym i oczywistym. Uznany za świętego przez wielbiące go tłumy (słynny okrzyk Santo subito, czyli Święty natychmiast) z formalnego punktu widzenia papież Jan Paweł II musi przejść standardowe postępowanie, jakiemu poddawani są wszyscy kandydaci na świętych. Na szczęście autor tej książki, znany już nam między innymi z opowieści biograficznej „Młode lata Papieża. Lolek”, zręcznie wybrnął z tej kłopotliwej sytuacji. Zuchniewicz patrzy więc na Jana Pawła II przede wszystkim przez pryzmat historii i obecności w niej Boga. Mamy zatem wybuch stanu wojennego oraz kryzys początku lat 80. w Polsce, rewolucje w Europie Środkowej i Wschodniej przełomu lat 90., czy wreszcie tragedię 11 września 2001 roku na nowojorskim Manhattanie. Papież nie uczestniczy w tych wszystkich zdarzeniach osobiście, nie jest ich naocznym świadkiem, zawsze jednak znajduje się blisko ludzi - uczestników zdarzeń. Pociesza strapionych albo - po prostu - wspiera na duchu, sprawiając, że wielu odzyskuje nadzieję. Sporą część tej bogato ilustrowanej książki zajmują świadectwa ludzi, którzy zostali obdarowani przynajmniej cząstką charyzmy Wielkiego Papieża. Uzdrowienie z nieuleczalnego raka węzłów chłonnych, odzyskanie głosu przez pewnego kardynała, powstanie z wózka chorej na raka szpiku kostnego - to tylko niektóre z tych relacji. W opowieści Zuchniewicza nie zabrakło również tych najważniejszych i - jak mówił sam Jan Paweł II - jedynych znaków Boga. Do takich należy zaliczyć pewnie cudowne ocalenie papieża z zamachu w 1981 roku. Interwencja Boga wyzwala potencjalne siły natury, wykraczające poza granice ich normalnych możliwości - mówił Jan Paweł II podczas jednej z audiencji generalnych. Książka Zuchniewicza to próba ilustracji tych słów.
Dziennik Polski, 2 lutego 2006