Marzena Kowalska
Opowieść o kobiecie, która swą magią zmienia świat
Mam słabość do ogromnych, potężnych i opasłych tomisk. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale uwielbiam naprawdę wtopić się w książkę i pozwolić wodzić się jej za nos, przez co najmniej kilka dni. Ale to nie dlatego zwróciłam uwagę na prawie siedmiuset stronicową powieść, pt.: „Polgara Czarodziejka”. Zafascynowała mnie kobieta na okładce. Piękna, tak dziwnie wieczna, w swej niebieskiej sukni. Usytuowana w zamkowym wnętrzu i otoczona ptakami. Spokojna, dumna, ale przecież nie wyniosła. Jednocześnie zwiewna i urocza, ale i przygnieciona niewidocznym bagażem; bagażem noszonego w sercu przeznaczenia. To ona Polgara. Polgara Czarodziejka. Nienawidzona i kochana. Wieczna, choć przecież nikt w to nie wierzy. „Było ciepło i ciemno. Pływałyśmy w absolutnej błogości, przysłuchując się biciu matczynego serca i pulsowaniu krwi w jej żyłach. To moje pierwsze wspomnienie - myśl matki, delikatnie nakazująca nam: „Obudźcie się”.”Tak rozpoczęło się życie Beldaran i Polgary. Bliźniaczek, z których jedna miała zostać tą wielką i wieczną, a druga dać początek rodowi królów. Już w łonie matki, zaczęły one być przygotowywane do fascynującego życia. Życia pełnego magii i dość specyficznych ludzi. Od początku pozbawione ciepłego dotyku matczynych rąk, wychowywane w zamknięciu, nauczane przez mężczyzn, dobrze zostały przygotowane do zachwycającego życia. Życia pełnego miłości, zachwytów, zwyczajnego, kobiecego życia, ale tylko dla jednej z nich. Bo to tylko Beldaran pozostawiono radość z człowieczeństwa, choć może nie do końca pełną. Dla Polgary Mistrz postanowił odkryć inną drogę. Uczynić ją następczynią własnego ojca. Belgaratha. Czarodziejką, zmiennokształtką, magiczką, ale i osobą czułą, wrażliwą na ludzkie cierpienie. Cierpienie tych, którym miała pomagać. Bo przeznaczeniem Polgary jest być „aniołem”, który potrafi działać cuda. Własną mądrością i magią, prowadzić do pokoju, miłości i szczęścia tych, na ziemiach, których będzie żyła. Ale szczęście z dobrze wykonanego posłannictwa, przyćmiewać będzie zawsze brak miłości. Choć... może jednak nie zawsze. Może odważy się pokochać tylko na chwilę? Bo dla niej, żyjącej wiecznie, błyszczącej siwym lokiem, życie zwyczajnego człowieka, to tylko chwila. Chwila, którą jednak zauważa, i do której często tęskni.„Polgara Czarodziejka” to wspaniała biografia fascynującej kobiety. Poprowadzona przez historię świata, stworzonego przez małżeństwo: Davida i Leigh Eddings. Świata pełnego rodzinnego ciepła, ale jednocześnie genialnie „pełnego” świata. Gdyż ta książka, to biografia wzbogacona o historię krain, mapy, nawet charakterystykę ludności. To okolice pełne różnorodności, fascynujące samą wyobraźnią autorów. Niepowtarzalne. Książki Davida Eddingsa, między innymi seria o ojcu Polgary, czarodzieju Belgarth'cie, są naprawdę dobrym kawałkiem fantasy, ale ta powieść jest jakby pełniejsza, o kobiecą, delikatną stronę uczuciową. Myślę, że to książka niedoceniona. Obecnie kurząca się na przecenionych półkach. Może przeraża swoją objętością, a może zwyczajnie nikt jeszcze nie napisał, że warto. Warto ją naprawdę przeczytać. Pożreć, gdyż akurat tę książkę, czyta się strasznie szybko. Chłonie się każdą literę, każdy obraz i nową nację. Chłonie się legendy, historię, opowieści. Tęskni się za zmarłymi bohaterami, gdyż czas tej powieści to naprawdę wiele tysięcy lat. Współczuje się Polgarze, jednoczy się z jej cierpieniem. Tą książką się żyje przez jakiś czas, by następnie ponownie do niej wrócić. I wcale nie koniecznie do całej, ale na przykład do ulubionego moment, by znowu dać się porwać historii. Porwać dworskiemu życiu, albo bolesnej samotności. Podejrzeć rozgrywki między ludźmi a bogami, przypomnieć sobie bitwy, śmierci i narodziny. Życie, w innym miejscu.2004-04-04