![]() |
Kirstan Hawkins |
Bernadeta Listwoń
Kapelusze doni Nicanory
Zacznę recenzję od stwierdzenia: czekam na następną książkę Kirstan Hawkins. I to z niecierpliwością. "Kapelusze" to książka dla tych, którzy lubią dać się zaskoczyć, kochają niedopowiedzenia, klimaty typu – wszędzie i zawsze, nigdzie i nigdy. Bo mimo tego, iż w powieści pojawiają się atrybuty współczesności – pepsi, jeansy itd., to czasem miałam takie odczucia, jakbym znalazła się w zupełnie innym świecie. Jakim? Sama nie wiem. Książka ma klimat, który spotkać można i w słynnej już powieści Sto lat samotności, i w kultowej Czekoladzie i u Allende. Z każdego coś uszczknięte – po drobince.
Dona Nicanora w młodości dała się ogłupić pewnemu lowelasowi, który spłodził z nią kilkoro dzieci, a poza tym spowodował całą furę najróżniejszych kłopotów, które kobitka musiała rozwiązywać już sama. Odrzuciła miłość golarza don Bosca. A potem wiadomo jak było. Zauroczenie minęło i przyszła szara codzienność – braki, samotność, bieda. Długo trwało, zanim dona Nicanora zrozumiała pewne prawdy. Zanim do tego doszło, towarzyszymy jej w snuciu marzeń o sklepie z kapeluszami, w doli i niedoli. Spotkamy najróżniejsze charaktery, dla przykładu: lekarza z bogatego domu z wielkiego miasta – tu w szpitalu bez chorych, w Valle de la Virgen, miasteczku, do którego nie traficie, o nie, bo nie ma go na żadnej mapie, dalej - dziwak gringito – człowiek skądś tam, z kieszeniami wypchanymi dolarami, z daleka, może to ty, może ja, turysta ciągle szukający czegoś w dzikich stronach, burmistrz – skorumpowany dupek, wierzący w to, że zawsze będzie tak samo – aż do skończenia świata. Książka o wszystkim i o niczym. O rzeczach ważnych i przyziemnych. Czyli – samo życie, z przymrużeniem oka i na poważanie. A jak to wszystko jest napisane. Pycha.
http://brulionbeel.blox.pl