Kulisy dziennikarstwa, czyli granice wolności kija


32.00 

  • Data wydania: 16.04.2009
  • Oprawa: miękka
  • Format: 142 x 202 mm
  • Liczba stron: 344
  • ISBN: 978-83-7648-102-9
  • EAN: 9788376481029

Kulisy funkcjonowania czwartej władzy. 

"Kulisy dziennikarstwa" przedstawiają rozterki starych i nowych dziennikarzy, którzy po Okrągłym Stole musieli nauczyć się funkcjonowania w zupełnie innej rzeczywistości – tworzyła ją nowa władza (często ze starymi urzędnikami) i milicja przemalowana na policję. Książka Mariana Maciejewskiego ukazuje się dwadzieścia lat po upadku komunizmu w Polsce. Opowiada historię narodzin oraz rozkwitu wolnego dziennikarstwa w III RP, którego prawdziwą wartość możemy docenić, wspominając absurdalne zapisy cenzury. 

Dziennikarstwo nie jest sztuką ładnego pisania. To sztuka polegająca na tym, aby nie dać się zrobić w konia. Bo informator nie zawsze ma czyste intencje, a informacja jest towarem kryjącym wiele tajemnic i pułapek, które czynią ten zawód tak pasjonującym.
Czytelnik bierze do ręki gazetę, przegląda stronę pierwszą, drugą… A co jest między nimi? Nic? Cienka kartka papieru? Między tymi stronami zawiera się niewidoczny świat drapieżnej walki prawdy z manipulacją, etycznych rozterek oraz zabawnych gaf. I o tym właśnie jest ta książka.

Marian Maciejewski


Marian Maciejewski
(ur. 1955) 

Wrocławianin, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (polonista), debiutował w roku 1974 w radiowej audycji rozrywkowej „Studio 202”. Po wprowadzeniu stanu wojennego pisywał teksty w podziemiu, w tym – szopki noworoczne wydawane przez „Solidarność Walczącą”. W roku 1990 współtworzył wrocławski oddział „Gazety Wyborczej”, w której pracował prawie 17 lat jako reporter, szef działu kryminalnego, redaktor. W roku 2004 nominowany do nagrody „Grand Press” w kategorii dziennikarstwo śledcze za cykl artykułów o przestępstwach popełnionych we wrocławskim sądownictwie. Jest współautorem książki "Akta W" – zbioru reportaży o sensacjach Wrocławia. Prowadzi zajęcia w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Uczelni Zawodowej Zagłębia Miedziowego w Lubinie. Z języka mediów i prawa przygotowuje doktorat. 

Pomiędzy radiowym debiutem a pracą w „GW” pracował w charakterze konserwatora urządzeń elektrycznych w telewizji i na śluzach, był pielęgniarzem zwierząt kopytnych w zoo i kosztorysantem w biurze projektów, występował na estradzie, a na rowerowe wędrówki po Europie zarabiał, robiąc ciastka w londyńskiej cukierni. 

„Kulisy dziennikarstwa, czyli granice wolności kija” są lekkim, niekiedy anegdotycznym spojrzeniem na rodzące się w Polsce wolne dziennikarstwo. Tytuł wziął się z anegdotki: Po upadku powstania listopadowego pewien dziennikarz opisał nieudolność generała Jana Zygmunta Skrzyneckiego. W odpowiedzi Skrzynecki wysłał do dziennikarza grupę wojaków z kijami, którzy mieli go obić. W obliczu wysłanników dziennikarz powołał się na wolność prasy. Ci mieli odpowiedzieć: Skoro jest wolność prasy, to musi być i wolność kija. I z twardością tych kijów grzbiet dziennikarza zapoznali.
 
Tropem tematów autora „Kulis dziennikarstwa”

Oprócz codziennej pracy we wrocławskiej redakcji „Gazety Wyborczej” Marian Maciejewski podejmował też tematy duże. 

Kazimierz Domański z podwrocławskiej Oławy przez lata twierdził, że spotyka się z Matką Bożą, która za jego pośrednictwem śle orędzia do całego świata. W zbudowanym przez niego kościele gromadziły się tłumy z Polski i Europy. Wielu zapewniało, że dzięki Domańskiemu doznali cudownych uzdrowień. Autor „Kulis…” jest prawdopodobnie ostatnim dziennikarzem, który z Domańskim (zmarł rok później) analizował te orędzia, odkrył tajemnicę wizjonera i jego uzdrowień. 

Udało mu się też rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci jednego z dolnośląskich działaczy „Solidarności”. Poza tym przez dwa lata towarzyszył wrocławskiemu emerytowanemu konstruktorowi w jego pracach nad uratowaniem Krzywej Wieży w Pizie, a zebrany materiał posłużył mu do napisania reportażu „Uwierzyć w wieżę” (magazyn „GW”). 

Ale dwa tematy były szczególne. Dziennikarz postanowił odszukać bohaterów dwóch najsłynniejszych dolnośląskich przestępstw, o których powstały fabularne filmy „Konsul” (o fałszywym konsulu Austrii) i „Hazardziści” (o napadzie stulecia na bank w Wołowie w roku 1962). Po paru latach poszukiwań dotarł do niemal wszystkich żyjących uczestników tamtych zdarzeń, mimo że porozjeżdżali się po Polsce, pozmieniali nazwiska, a akta sądowe zniszczyła powódź. „Hazardzistów” Maciejewski miał oglądać z mózgiem tego napadu. Ale w przeddzień starszy pan się wycofał. – To dla mnie zbyt ciężkie przeżycie – tłumaczył człowiek, który niemal uciekł od stryczka, bo za takie przestępstwa orzekano wówczas karę śmierci. 

Ale fascynujące tematy prasowe, które znalazły odbicie w „Kulisach dziennikarstwa”, to nie wszystko. Na jeden rozdział autor przeistoczył się w tropiciela dziennikarskich kaczek. Bo – jak uważa – właśnie gafy są solą i pieprzem tego zawodu. Gazeta żyje jeden dzień. Anegdota zdecydowanie dłużej, zwłaszcza jeśli ma szczęście trafić do książki.