Zagadka neandertalczyka. W poszukiwaniu rodowodu współczesnego człowieka


24.00 

  • Seria: Na ścieżkach nauki
  • Tytuł oryginału: The Neandertal Enigma. Solving the Mystery of Modern Human Origins
  • Tłumaczenie: Karol Sabath
  • Data wydania: 14.01.1998
  • Oprawa: miękka
  • Format: 142 x 202 mm
  • Liczba stron: 488
  • ISBN: 83-7180-075-4
  • EAN: 9788371800757

Jamesa Shreeve’a, znakomitego popularyzatora nauki, fascynuje pytanie, dlaczego neandertalczyk – człowiek nie gorzej przygotowany do życia niż współczesne mu istoty, będące naszymi przodkami – wymarł bezpotomnie kilkadziesiąt tysięcy lat temu. Aby rozwikłać tę zagadkę, autor odwiedza wszystkie najważniejsze stanowiska archeologiczne, spotyka wybitnych specjalistów, studiuje najnowsze koncepcje naukowe i pisze o tym tak, jakby relacjonował najbardziej ekscytujące śledztwo. Z wnikliwością godną wytrawnego detektywa śledzi drogi rozwoju człowieka, pozwalając czytelnikowi poznać życie istot ludzkich, które od dawna już nie istnieją.


Przykra przygoda pośmiertna zdarzyła się pewnemu niemieckiemu poecie, który w XVII w. mieszkał w okolicach Düsseldorfu. Nazywał się Józef Neumann, ale tworzył pod pseudonimem Neander, co jest greckim odpowiednikiem Neumanna. Kiedy zmarł, uczczono go mile: nadano nazwę Neander pięknej krasowej dolinie, po której pewnie często spacerował. No i raptem wszystko na nic. Nikt od połowy zeszłego wieku nie kojarzy tej doliny z poczciwym poetą, ale z kawałkiem znalezionej tam czaszki. Należała do istoty, która też odbywała przechadzki po tej okolicy, ale kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej. W miarę coraz liczniejszych i coraz pedantyczniej badanych wykopalisk stwierdzono, że istoty zwane odtąd neandertalczykami żyły na dużych obszarach Europy i Azji Zachodniej. Dzieliły się na szczepy o odmiennych kulturach i pomalutku rozwijały swoje umiejętności. Początkowo uważane przez antropologów za prymitywne małpoludy awansowały do tytułu homo sapiens. Był to jednak homo sapiens próbny jakiś, alternatywny w stosunku do ludzkości, która, ukształtowana w Afryce, zaczęła w tym samy czasie opanowywać świat, a do której my wszyscy należymy. I właśnie z nami nauka już od dawna kojarzy wyginięcie neandertalczyków. W ostatnich latach upadła teoria polubowna – jakoby N.N. nie ulegli zagładzie, tylko po prostu wtopili się w nową populację. Badania genetyczne dowiodły jednak, że możliwość krzyżówek była wykluczona. Drugiej teorii nikt jeszcze nie obalił ż chyba nie obali, chociaż na szczęście prześwitują w niej pewne luki. Głosi ona, że debiut nowej ludzkości na arenie dziejów zaczął się od wytępienia tubylców. Pada nawet okropne słowo „holokaust”… Jednak pojęcie holokaustu mieści w sobie działanie systematyczne i docelowe. Tymczasem wiadomo już, że obie populacje przez tysiąclecia żyły obok siebie, eksploatując nawet na przemian te same tereny. Nowa ludzkość nie od razu miała nad starą bezapelacyjną wyższość. Był czas, kiedy losy się ważyły. Jest jednak faktem, że w końcu stara ludzkość przegrała, spychana na coraz gorsze łowiska. Ostatnie szkielety N.N. wykazują ślady skrajnego niedożywienia. Książka Jamesa Shreeve’a to przykład kompetentnej popularyzacji. Autor odwiedził wszystkie dostępne wykopaliska, pilnie jeździł na międzynarodowe kongresy, przysłuchiwał się zażartym polemikom i przeprowadzał wywiady ze specjalistami, wiedząc, kogo o co zapytać. A pytań ciągle jest mnóstwo. M.in. czy N.N. mówił. Prawdopodobnie tak. Jakie wytwarzał więzi społeczne, jak kształtowało się jego życie duchowe – wierzenia? obraz świata? poczucie własnego ja? Wygląda to na czcze spekulacje, ale z książki dowiemy się, że tego rodzaju pytania są już naukowo uzasadnione. Jednego tylko pytania nie znalazłam. Czy neandertalczyk płakał? Czy jego gruczoły łzowe reagowały na ból a zwłaszcza na smutki najprzeróżniejsze? Być może nie potrafił jeszcze tych smutków precyzyjnie nazwać – ale czy byłoby to takie dziwne? Ja sama mam z tym czasami niemałe kłopoty.

WISŁAWA SZYMBORSKA
GAZETA WYBORCZA, Sobota-niedziela 30-31 maja 1998